środa, 11 sierpnia 2010

Festiwal i Dwie Lawendy


Jak pisałam tak też uczyniłam, podczas ostatnich dwóch weekendów podróżowałam intensywnie po naszym pięknym kraju. W poprzedni weekend udałam się na małą wyprawę w miejsce tak magnetyczne, magiczne i wyjątkowe jak i oblegane przez niezliczone rzesze turystów, wielbicieli i miłośników. Ja sama byłam tam, a mowa o Kazimierzu Dolnym malowniczo nad naszą Wisłą położonym, wielokrotnie w ciągu ostatnich lat. Szykując się do wyjazdu byłam bardzo podekscytowana i nie mogłam się doczekać kiedy po raz pierwszy wyjmę swój aparat i obdarzę jego subtelnym "klik" wybrany spośród innych, piękny przedmiot, pejzaż lub scenę na kazimierzowskiej ziemi.

Festiwalowy świat

Moja wyprawa w swoim głównym przesłaniu i celu miała uczestnictwo w otwarciu kolejnego festiwalu filmowego z cyklu "Dwa Brzegi", znanego, prestiżowego, o niepowtarzalnym charakterze i klimacie i ... było pięknie! Aura Dwóch Brzegów i genialny film otwierający festiwal "Sekret jej oczu", pod którego ogromnym wrażeniem nadal pozostaję.


















Odkrycie perełki

W gwarze i kolorowym morzu goszczących w Kazimierzu w tych dniach miłośników kina i turystów, którzy po prostu w wakacyjny czas postanowili to miejsce odwiedzić i zobaczyć, zupełnie przez przypadek, a może nie był to przypadek? Wśród rynkowych witryn sklepowych zobaczyłam ją, cudowną Lawendę! Galeryjkę, która tak wyraźnie odcina się od otaczającego świata handlowych stoisk i okazjonalnych bazarków ...



















Spotkanie z Lawendą

Przekroczywszy próg Lawendy przeniosłam się w zupełnie inny, magiczny świat, jeden krok oddalił mnie od rzeczywistości o setki, a może tysiące mil, do pachnącej lawendą i rozgrzanej słońcem Prowansji z jej jasną architekturą, leniwie na wietrze unoszącymi się uroczymi obrusami, serwetami i poduszkami ukrywającymi się na zacienionych werandach i w ogrodach.




















Do krainy wszechobecnej, aromatycznej lawendy w ozdobnych wianuszkach, pęczkach, woreczkach, poduszeczkach  i swobodnie rozsypanej niby na wietrze w pojemniczkach, dzbanuszkach, puzderkach...



























Do świata misternego, francuskiego szkła la Rochere, w którego artystycznych liniach, zdobieniach i wzorach wino i kwiaty wyglądają jak elementy baśniowej i zachwycającej  krainy…
































Cztery ściany skrywające w sobie lawendowy świat pięknej kazimierzowskiej galerii to również podróż do romantycznej Anglii, pełnej różanych elementów i  motywów na urokliwych koszyczkach, wieszakach, pudełeczkach zegarach mierzących czas inaczej i wolniej, jakby  biegł tak jak przed stuleciem …

































To również dostojna w swej niezaprzeczalnej urodzie angielska, zdobna  porcelana i słodkie różowe serduszka tworzące urokliwy duet ze sztucznymi, a jednak  równie zachwycającymi jak żywe  różami i tulipanami.




















Dobre Duchy Lawendy

Zamykając oczy przeniosłam się do pachnących lawendą i wiatrem sentymentalnych zakątków Francji i Anglii, ale słyszałam też radosne i podekscytowane głosy dobrych duchów tego miejsca, bo czymże byłyby przedmioty nawet najpiękniejsze bez człowieka i jego miłości do nich?






























W galerii Lawenda wśród piękna licznych przedmiotów przemyka uśmiechnięta i radosna, blondwłosa Pani Monika, rozpromieniona uwija się wśród równie jak ja oniemiałych z zachwytu Klientów, doradza, podpowiada, wyszukuje i  pakuje cudne paczuszki, a całość obdarza swoim zniewalającym uśmiechem! W pracy pomaga jej Pani Anetka, a Pani Weronika zgrabnie i z uśmiechem zarządza urokliwym, lawendowym straganikiem na zewnątrz galerii.




























  
Tuż obok, zza zasłony kryjącej tajemnicze zaplecze galerii pojawia się Pani Agnieszka szefowa i jak mniemam sprawca całej cudownej egzystencji Lawendy! Uśmiechnięta  i ze stoickim spokojem własnego doświadczenia przyjmująca lekko obłąkany wzrok i zachwyt mej osoby nad jej dziełem, zapewne na co dzień spotyka tak rozgorączkowane przypadki. Prowadzimy przemiłą rozmowę o galerii i jej przedmiotach, gdy dowiaduję się, co o mało nie powala mnie z nóg o drugiej Lawendzie w Kazimierzu ! Pomiędzy pocztą, a dworcem autobusowym znajduje  się to niewielkie cudo kryjące w sobie kolejne cudowności, a dodatkowo stylowe meble….
















Oczywiście nie mogłam wyjść z Lawendy z pustymi rękami, z misternym, delikatnym, kremowym, idealnym do kobiecej toaletki lustereczkiem dziękując Paniom za możliwość wykonania małej, amatorskiej sesji zdjęciowej i  miłą konwersację ciągle oszołomiona i jakby lekko unosząca się nad powierzchnią ziemi niechętnie  opuściłam progi galerii Lawenda powracając do rzeczywistości. Na szczęście owa rzeczywistość była pięknym i słonecznym dniem w malowniczym Kazimierzu …




























Zapraszam Was wszystkich do tego magicznego miejsca!
I na stronę internetową galerii  www.lawendakazimierz.pl    Chociaż na .. ..kwadrans:)




26 komentarzy:

  1. Byłam tam parę razy i zawsze jak tam wchodzę to szczęki z podłogi nie mogę podnieść ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepięknie.I ten klimat...

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieje,ze moze tam kiedys zawedruje. Uwielbiam takie miejsca i lawende.Pieknie to pokazalas.

    OdpowiedzUsuń
  4. ...o...tak....pieknie pokazane....ślicznie tam...pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  5. o raju, raj na ziemi - chyba spędziłabym tam cały dzień chodząc z rozdziawioną buzią ;)
    dzięki za pomysł na następną wycieczkę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciesze się, że Wam się podoba tak bardzo jak mi! Miejsca te są warte nawet specjalnej wycieczki w tamte strony:) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  7. To już wiem, gdzie się udam, gdy pojadę do Kazimierza. :)))) Co za sklep!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak ja uwielbiam takie sklepy!Lubię w nich buszować,nie rzadko wychodzę z nich ze zdobyczą.
    Nie dziwię się,że i Ty nie wyszłaś z pustymi rękami :)

    Kazimierz,ach nadal przeze mnie nie odkryty...ale wszystko przede mną!

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. witaj. rozgoszcze sie tu u Ciebie. :)
    piekny sklep- uwielbiam takie rzeczy. moglabym zamieszkac w nim albo wszystko kupic- tylko gdzie to pomiescic.
    szkoda ze mam daleko do Kazimierza

    pozdarwiam majuhandmade.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam, zapraszam, zaraz podam leczo z cukini i ciasto z owocami, tak mnie jakoś dzisiaj naszło na działania kuchenne:)

    OdpowiedzUsuń
  11. W Kazimierzu nad Wisla jeszcze nie bylam ,jakos zawsze nie po drodze ,ale moze kiedys ? Zawsze myslalam ,ze Kazimierz jest tylko jeden i jadac w tym roku na II Zlot Deccorian do Krakowa cieszylam sie jak dziecko ,ze oto upieke za jednym zamachem dwie pieczenie ,bo czesc nieoficjalna miala sie odbyc wlasnie na Kazimierzu i jakiez bylo moje zdziwienie i rozczarowanie kiedy sie okazalo ,ze to nie ten Kazimierz!!! Ale ...i tak bylo przyjemnie pochodzic starymi ulicami i chlonac historie dawnych czasow...i tylko taka malutka mysl ,czy refleksja...czy mozna by bylo tak troche o to zadbac !?Przeciez przyjezdzaja tam turysci z calego swiata ...no i przywoza pieniazki ..wiec moze warto zainwestowac ?bo Krakow to nie tylko Wawel,Kosciol Marjacki i Sukiennice...Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Ojej, ojej...dlaczego Kazimierz jest tak daleko ode mnie? Niektóre z tych cudowności są mi już znane, ale niezmiennie powalają:-) Przesiedziałabym w Lawendzie zapewne cały dzionek...:-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj, dziękuję za miły wpis u mnie:))
    Twój dzisiejszy post, te zdjęcia... zapierają dech w piersiach.
    Ach, kiedy tam pojadę???
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Co za sklepik! Szkoda, że do Kazimierza mam tak daleko. Przeglądanie w necie to jednak zupełnie coś innego...

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ale Ci zazdroszczę wizyty w takim sklepiku! Ja bym chyba stamtąd nie wyszła wcale:)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  16. Zapachniało, rozmarzyłam się - dzięki Twojemu opisowi poczułam się jakbym tam była i sama przechadzała się między tymi cudownościami!

    OdpowiedzUsuń
  17. Witaj Ano, miło Cię u mnie gościć:) U Ciebie zapach kuchennych, magicznych cudowoności, a u mnie lawendowo:) U Ciebie w ogrodzie tez pewnie tak pachnie:) Rosnąca w ogrodzie lawenda - marzenie! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  18. Witaj
    tak przypadkiem buszując po innych blogach natknęłam się na Twojego. Pozwolisz, że będę Cie odwiedzać.
    W Kazimierzu bylam przejazdem tylko, pogoda była fatalna, a szkoda. jednak zawitam tam jeszcze.
    A w takich galeryjkach czuję się rewalacyjne. Zasze coś kupię. A sam fakt bycia w takim magicznym miejscu jest juz dla mnie wielkim zastrzykiem inspiracji.

    pozdrawiam i zapraszam do siebie
    Dorota
    www.domilkowy-domek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Witaj Dorotko, zapraszam oczywiście serdecznie do odwiedzin u mnie, i już biegnę do Ciebie:)

    OdpowiedzUsuń
  20. oniemiałam... koniecznie muszę tam kiedyś dotrzeć... dla mnie takie miejsce to jak dla innych spa :)

    OdpowiedzUsuń
  21. O tak! Idealne porównanie - to jest jak spa!pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Cóż więcej mam powiedzieć....wypada mi tylko dołączyć do tych wszystkich zachwytów pod adresem tego posta...cudne miejsce !!! Będę do Ciebie zaglądać regularnie :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  23. Obłędne, po prostu weszłam i nie mam zamiaru wychodzić:DD
    W zeszłym roku trafiłam do podobnego miejsca na Węgrzech:) Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Witam serdecznie :)

    Wpadlam z rwizyta, pieknie tu u Ciebie tak ... lekko , sklep cudowny ohhh chyba bym z nigo nie wyszla :) Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  25. o Boże wspomnienia powróciły....;) Kocham Kazimierz i ten przeuroczy sklepik "Lawenda"-dziękuje za te fotki;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Pięknie tam. Zachęciłaś mnie do odwiedzenia Kazimierza..może w jakiś wrześniowy weekend wpadnę tam z mężem. choć ceny mnie odstraszają ale pooglądać, wchłonąć klimat warto:-)

    OdpowiedzUsuń