czwartek, 22 lipca 2010

Z perspektywy stopy ...



Upalne dni pięknego, tegorocznego  lata skłoniły mnie do małego wypadu nad nasze cudne, polskie morze. Odwiedziłam je zatem podczas ostatniego weekendu, pomijając opis kondycji naszych ojczystych dróg, już o godzinie 15.00 w sobotę z błogością wyciągnęłam swoje umęczone podróżą ciało na złocistej, aksamitnej, sopockiej plaży. Skłamałabym gdybym powiedziała, że w tym właśnie momencie oddałam się kompletnemu zapomnieniu. Uradowana widokiem morza i zrelaksowana jego kojącym szumem zajęłam się obserwacją malowniczego otoczenia.

Społecznych podziałów moc

Ostatnim razem spoczywałam na piaskach pod sopockim Grand Hotelem dwa lata temu i z tego co krząta się po mętnej mej  pamięci była tam jedna, wspólna dla wszystkich szeroka, bałtycka plaża ... No cóż długie miesiące dwóch lat to sporo czasu dla rozwoju i dojrzewania społecznych trendów i zachowań.  Zatem w chwili obecnej u podnóża wspomnianego hotelu mamy plażę piaszczysta i piękną, acz znacznie zwężoną gustownymi w swym kolorze i kształcie słupkami wyraźnie oddzielającymi klientelę Granda od reszty plażowego świata. Hmm, tak naprawdę mi to nie przeszkadzało nawet mnie to rozbawiło, świat się zmienia zdążając w sobie jedynie wiadomym kierunku,  a wspomniane "wytyczne" terenu plaży były całkiem przydatne - dały trochę cienia w palącym upale, a na barierkach miło było posiedzieć i pohuśtać się  śledząc wzrokiem umykające szybko po piasku mewy - niełatwo było złapać je okiem obiektywu ... im zdecydowanie plażowe "zasieki" nie zawadzały w spacerach!


Z perspektywy swojej nagiej stopy, a tak właściwie dwóch, szczęśliwych stóp spoczywających na plaży podczas krótkich trzech godzin sobotniego plażowania tak wiele ciekawych, wakacyjnych historii zaobserwowałam, iż zdecydowanie wpis ten byłby za długi do ich opisania. Pokuszę się jednak o małe streszczenie ciekawszych.

Sopocka Angelina



Na lewo od opiaszczonej, prawej mej stopy poruszenie pewne nastało i zagęszczenie męskich torsów powstałych z piasków, zwróciłam zatem w tę stronę leniwe me oko by ujrzeć malowniczą scenkę nieporadnej odrobinę  próby zalotów wymienionych panów ze szczególnym wskazaniem na jednego. Nieporadność zalotnika była w pewnym sensie zrozumiała, gdyż można ją było tłumaczyć pewnym onieśmieleniem i wysoką po prawdzie poprzeczką - obiektem bowiem zalotów była dziewczyna piękna i urodą zaoceanicznej Angelinie zwanej również Jolie dorównująca! Piaski i wiatr były jej niestraszne - fryzura i błyszczące, obfite usta pozostawały idealne. Dialog wielu uczestników owej sceny trwał czas jakiś - a była również wśród nich matka rzeczonej piękności czujnie jej pilnująca, zatem nie udało mi się zanotować końca negocjacji. Ciekawe czy udało się odważnemu panu zalotnikowi numer telefonu  pozyskać, spotkali się czy nie? Czy romantyczne wspomnienia znad polskiego morza odważny zalotnik (pan był obcokrajowcem) mieć będzie? 

Co mi radzisz?

W pewnym momencie mojego plażowania słysząc rozmowę tuż nad sobą uniosłam lekko głowę aby zobaczyć parę prowadzącą ożywioną rozmowę "o życiu". Młodzieniec o atletycznej budowie radził się urodziwej blondynki jak ma postępować z niedobrą, nierozumiejącą go i najwidoczniej naprawdę złośliwą matką swojego dziecka. Czy metoda na kochającego, zbolałego tatę działa? W tym przypadku nie zadziałała - blondynka posłuchała, poradziła, i  rozpłynęła się  w barwnym, plażowym tłumie jak tylko atleta wraz z kolegami udał się ku brunatnym wodom Bałtyku  w celu zażycia kąpieli. Po powrocie był zdecydowanie rozczarowany nieobecnością swojej rozmówczyni, ale już po minucie przysuwał swój ręcznik do leżącej nieopodal szesnastolatki o intensywnie czerwonych, uszminkowanych ustach...

Lubię obserwować ludzi, a wakacje, plaże, szczególnie te, na których spotkać można cały kraj i nie tylko swój kraj to prawdziwa uczta i jarmark rozmaitości! 

Pozdrawiam w ciepłą, pachnącą rozgrzanym lasem, który mam za oknem, noc......

6 komentarzy:

  1. Usmialam sie! Super obserwacje! Ja tez je uwielbiam! Siadam lub leze i sie patrzy i slucha... rozkosz! Milego dpoczywania! Pozdrawiam Cie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dagi, cieszę sie, że uśmiech krótką obserwacją wywołałam:) Dzisiaj byłam na Kole i trochę sobie z panami porozmawiałam, napiszę o tym. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie na "poczytanie":)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra z Ciebie obserwatorka :)
    I jeszcze z lekkością i humorem opisane te obserwacje.

    Zapowiada się super blog - łazienka jest cudna - te zdjęcia stare - też jak Magia Chwili znalazłam Twoje mieszkanie w MM i jestem pod wrażeniem przeogromnym.
    Czekam na więcej fotek mieszkania na blogu, bo to będzie rarytas dla oczu.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. witaj Kasiu! bardzo Ci dziękuję - takie słowa są dla mnie "paliwem" do pisania:) wkrótce postaram się pokazać tu więcej mojego mieszkanka.

    pozdrawiam bardzo serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. WITAM!fajnie Cię czytac:)Ja też lubię tak ludzi obserwowac,niekiedy hecne są te obserwacje:)dobrze tak poleniuchowac na plaży:)mnie się niestety nie udało w tym roku:)pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. SWIETNA RELACJA,Z UMIEJETNOSCIA PRZEKAZANA...UWIELBIAM MORZE PODOBNIE JAK TY I PLAZOWALYSMY W TYM SAMYM TERMINIE...POZDRAWIAM SERDECZNIE I ZAPRASZAM NA RELACJE ZMOJEGO TERAZ TERAZ NAD MORZEM DO MNIE.PATI

    OdpowiedzUsuń